Pług i kindżał (1971)

w pawlik okladka 1973Wydana w 1973 r. powieść „Pług i kindżał” jest nieco odmienna od pozostałych”. Chociaż jej akcja rozgrywa się w Polsce, to dalej pozostajemy w kręgu egzotyki. Na jedną z łódzkich uczelni przybywają wprost z niedostępnych gór Hindukuszu afgańscy studenci. Pierwowzorem bohatera książki – Gariba, był zapewne jeden z piętnastu młodych Afgańczyków, którzy w drugiej połowie lat sześćdziesiątych byli uczniami nyskiego Technikum Weterynaryjnego. Autorka spotykała się z nimi na co dzień w swojej pracy. Mogła ich obserwować w szkole i internacie. Głośne były w Nysie ich podboje miłosne. Ze szkolnej kroniki dowiadujemy się o ich trudnościach organizacyjnych, niezdyscyplinowaniu, o konfliktach wynikających z różnic o podłożu religijnym i kulturowym. Doskonale zobrazowuje to wypowiedź jednego z Afgańczyków: jeśli ja zjem mięso wieprzowe, będę chory, albo umrę.

Główny bohater, Garib, nosi imię, które odwołuje się do przymiotnika γarib (Γarib) „obcy”. Jednak w tekście nigdzie nie pojawia się wzmianka o znaczeniu tego imienia, toteż cały zabieg literacki pozostaje dla polskiego odbiorcy nieczytelny. M. Kłagisz zastanawia się, czy imię to miało oznaczać, że Garib jest obcy w Polsce, czy może jest on już obcy wśród swoich, tzn. grupy przebywających w Polsce Afgańczyków. Garib jako jedyny z tej grupy nie przystosowuje się do nowych warunków, nie potrafi i nie chce łamać wpojonych w ojczyźnie zasad.

Pisarka zastosowała tu narrację w pierwszej osobie (są to jakby wspomnienia bohatera – stąd tytuł roboczy „Garib. Diariusz Azjaty”), co sprawia, że przedstawione wydarzenia wydają się nam prawdziwe. Przywiozę ci synową z Lechistanu – tymi słowami żegna Garib swego ojca i rodzinną ziemię. Rusza do Polski, by podjąć tu studia. W sekretariacie uczelni podaje rok urodzenia 1358, bo liczy lata od ucieczki Mahometa. W moim kraju nie liczy się ludziom lat – wyjaśnia – żyją jak długo mogą i starzeją się, kiedy chcą. Niewielu Afganów poda swe lata w cyfrach, bo pamięć wolnego człowieka rejestruje wydarzenia nie liczby.

Młodzi Afgańczycy dość szybko aklimatyzują się, łatwo przychodzi im łamanie surowych, afgańskich zasad. Jedynie Garib jest wierny wyniesionym z domu rodzinnego zasadom i czując się odpowiedzialnym za swych współplemieńców, nie chce dopuścić do rozbicia grupy. Ortodoksyjnemu muzułmaninowi trudno zrozumieć, że polskie dziewczęta nie noszą czadorów, że istnieją rozwody, a w akademickiej stołówce serwowane są same zakazane potrawy. Jak ustrzec siebie i innych przed złem, które czai się wszędzie? Próby przystosowania się do nowych, europejskich warunków powodują rozterki moralne.

pegaz mGaribowi trudno jest pogodzić się z europejskimi obyczajami. Dlatego też musi zrezygnować z uczucia do polskiej dziewczyny. Afgańczyk nie potrafi zrozumieć, że był dobry na kolegę czy przyjaciela, ale nie na zięcia. Z gorzką ironią tłumaczy Małgosi: U nas przed ślubem, nie pozwala zbliżać się chłopcu do dziewczyny, oszczędza się ją przed tym, co ty przeżywasz. Gdzież był twój ojciec i matka, kiedy wabiłem cię do lasu. Kiedy dziewczyna budzi się do miłości, należy się jej wówczas doświadczona rada, żeby w ogniu nie osmaliła skrzydeł, jakaś ochrona godności, bezpieczeństwo, bo to przyszła matka rodu. Młodemu Afgańczykowi trudno zrozumieć mentalności Polaków, nie może zaakceptować polskich obyczajów. Rozgoryczony Garib wraca do swego kraju. Pozostał wierny sobie i zasadom, jakie wyniósł z rodzinnego domu, ale „czy szczęśliwy?” – pyta autor notki na okładce. Na to pytanie czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.