Ciąg dalszy pisze Kofi (1970)

w pawlik okladka 1970Pierwszą powieścią z nowego nurtu wydaną w 1970 r., nakładem Instytutu Wydawniczego PAX w Warszawie jest książka „Ciąg dalszy pisze Kofi”. Zarówno czytelnicy jak i krytycy zostali zaskoczeni tematyką powieści. Spodziewano się kontynuacji problematyki poruszonej w „Spotkali się nad Nysą”. Tymczasem akcja toczy się na południu Sudanu. Autorka, ukazuje życie biednych, poddanych kacykom i czarownikom Dagbańczyków – przedstawicieli dużej części społeczności plemiennej, do której cywilizacja zaczyna dopiero docierać. Jej pionierami są przede wszystkim misjonarze.

Bohaterami są dwaj Polacy – misjonarz i pomagający mu kuzyn, który przybył na kontynent afrykański, by spędzić tu urlop. Dla ojca Roberta praca misjonarska stanowi powołanie. Adam jest inżynierem, pracuje naukowo w laboratorium fizycznym. W czasie urlopu wybrał się w odwiedziny do swego kuzyna-misjonarza. Chce poznać egzotyczny dla niego kraj, interesują go zwyczaje żyjących tam ludzi. Początkowo dość sceptycznie patrzy na wysiłki Roberta na rzecz budowy kościoła czy szkoły. Sam nawet nie uważa się za człowieka wierzącego, ale widząc jak bardzo zapracowany jest misjonarz, jakie wokół panuje zacofanie, ile pracy trzeba, by podnieść tubylców na wyższy poziom życia, Adam (niespodziewanie dla samego siebie) wciąga się w pracę na rzecz wioski. Przechodzi wewnętrzną metamorfozę, zakasuje rękawy i chwyta za łopatę, snuje plany: Kościół mamy, to raz. Jutro pójdę obejrzeć szkołę, zaczniemy obok budować nową, żeby widzieli. Po szkole Dom Kultury i Zdrowia jak w Polsce […]. Na koniec plebania czy stacja misyjna […].

Angażuje się w pracę tak bardzo, że nawet wtedy, gdy ojciec Robert przeniesiony zostaje na inną placówkę, Adam decyduje się zostać i zajmuje jego miejsce, by kontynuować dzieło misjonarza. Niestety, ukąszony przez jadowitego węża, umiera na rękach murzyńskiego chłopca o imieniu Kofi. Mały Dagbańczyk jest jednym z ośmiorga dzieci biednego Afrykańczyka. Oddano go na służbę, za którą płacono mu tylko jedzeniem. Mały Kofi był postacią autentyczną, o której wspominał w listach ojciec Robert Kolek: Nadchodzi mój kucharz, piętnastoletni chłopiec ze szkoły podstawowej. […] Kofi jest chłopakiem bardzo pilnym i czystym. Zarabia sam na siebie i swoją trędowatą matkę. Muszę go jeszcze długo szkolić. Dotychczas nie zabrakło nam obu cierpliwości. Widzę u niego wielkie postępy i zmiany, szczególnie na wadze”. Po latach Kofi przyjechał do Polski i studiował na jednej z polskich politechnik.

Udało się pisarce przybliżyć czytelnikowi rzeczywistość afrykańską. Przejmujące są opisy prymitywnych warunków życia, okrutnych praw i obyczajów. Ciężkie warunki wytworzyły specyficzne formy życia, do których dostosować się mogą tylko jednostki najsilniejsze. Słabi zawsze pierwsi umierają. Tę prawdę poznają już młodzi chłopcy, którzy, aby zostać przyjętymi do grona mężczyzn, wyruszają w poszukiwaniu pożywienia. Ci, którzy przeżyją, stają się mężczyznami.

pegaz mW powieści jest wiele wątków ukazujących (i to w sposób bardzo drastyczny) o wiele trudniejsze życie kobiet. Wstrząsającym przykładem jest śmierć jedenastoletniej położnicy, której świadomie nie udzielano pomocy: W krainie Dagomba, gdzie śmiertelność jest nadmiernie wysoka, nade wszystko ceni się zachowanie gatunku, stąd proste prawo dla kobiety, dla swego dziecka matka w buszu umiera, nie żyje. Autorka zainteresowała czytelnika osobliwością tego środowiska, ukazała życie i specyficzną kulturę plemienia. Na uwagę i pochwałę zasługuje niezwykła znajomość języka Dagbańczyków, co powoduje, że prezentowane zdarzenia są bardziej autentyczne. Dagbańczycy budzą naszą sympatię. Mają swoją moralność, swoje zasady, cenią honor, przyjaźń, kochają dzieci, szanują kobiety.

Pochlebne opinie zachęciły pisarkę i po raz kolejny podjęła temat egzotyczny.