Nurt regionalno-historyczny

pegaz mJeden nurt dotyka spraw jakże nam wszystkim – nysanom – bliskich, spraw żywo nas interesujących, bo dotyczących historii Nysy i regionu nyskiego. Jest to początkowy okres twórczości pisarki nacechowany fascynacją Nysą i jej historią. Do tego nurtu zakwalifikujemy powieści:

  • „Spotkali się nad Nysą”,
  • „Tryptyk nyski”,
  • niedokończoną trylogię historyczną („Gallickie lilie”, „Probusowy sąd” i„Osiedleńcy”). Ponieważ autorka nie nadała temu cyklowi tytułu to na potrzeby tego opracowania zatytułowaliśmy go „Trylogią nyską”.

Młoda nauczycielka szybko zaaklimatyzowała się w Nysie, wtopiła się w śro­dowisko i włączyła w nurt inicjatyw społecznych, które miały na celu zintegrowanie ludności, przybyłej tutaj po wojnie z różnych stron kraju. Z racji swoich zainteresowań Wanda Pawlik została przewodniczącą sekcji historycznej Towarzystwa Regionalnego Ziemi Nyskiej. Swoją aktywność nakierowała na kształtowanie umiłowania do miasta i właściwie pojętego patriotyzmu lokalnego. Celem jej było rozwijanie wiedzy o Ny­sie, odkrywanie przed nowo tworzącym się społeczeństwem historii miasta i regionu. Pisarka w wywiadzie udzielonym w 1980 r. stwierdziła: Jeszcze przed debiutem powstało kilkanaście opowiadań o Nysie, jej tysiącletniej historii. Dotyczą czasów od średniowiecza do epoki królów elekcyjnych. Kilka z nich ma się ukazać w miesięczniku „Opole”, a inne – opolska rozgłośnia ma przedstawić na swojej antenie.[i]

w pawlik 1966W swojej pierwszej wydanej powieści „Spotkali się nad Nysą” Wanda Pawlik powraca do pierwszych powojennych lat na terenach tzw. Ziem Odzyskanych. Tutaj los zetknął przesiedleńców i repatriantów z ludnością mieszkającą na tych ziemiach od wieków. Tematem powieści są trudne i burzliwe losy tych wszystkich ludzi. Nieprzypadkowo akcja rozgrywa się na wsi nie opodal Nysy. W zasadzie powieść tę można uważać za historyczną – dotykała bowiem spraw historii najbliższej.

Tryptyk nyski” jest swoistą fabularyzowaną rozprawą naukową przenoszącą nas w czasy dość odległe. Autorka przybliża czytelnikowi wydarzenia mające miejsce w Nysie w XV i XVI wieku – w latach świetności Nysy. W powieści tej pobrzmiewają reminiscencje niewydanej trylogii. Jest ona w gruncie rzeczy twórczą kontynuacją niedokończonej „Trylogii nyskiej”.

Ogarnięta pasją historyczną, miała zamiar napisać wielką „Trylogię nyską, ukazującą dzieje rodu śląskiego żyjącego na pograniczu polsko-czeskim na przestrzeni wieków. Dla zafascynowanej swoim miastem pisarki Nysa i jej okolice (dawne Księstwo Nyskie) była mieszanką kulturową, w której przez wieki ścierały się różne nacje. Śląska trylogia miała być opus magnum (łac. wielkie dzieło) nyskiej powieściopisarki. Dzieło to, co prawda nigdy nie zostało wydane, ale stanowi jednak ważny etap w twórczości Wandy Pawlik.

Pod koniec lat sześćdziesiątych XX w. zaproponowała tę trylogię warszawskiemu wydawnictwu PAX, jednak oferta nie została przyjęta. Odrzucono ją nie dlatego, że była zła, ale dlatego, że nie podobał się sposób przedstawienia materiału. Z listu jaki po latach pisarka napisała do opolskiego pisarza Kazimierza Kowalskiego dowiadujemy się, że przesyłka do wydawnictwa była zapisana na taśmie magnetofonowej (zapis był złej jakości, sporządzony na starym magnetofonie). Pisała ona: […] mało mam czasu na pisanie, więc część moich „rękopisów” znajduje się w takim stanie. Ten „rękopis „ wzbudził w wydawnictwie warszawskim przerażenie. Owszem, nawet przesłuchali i pochwalili, ale – zwrócili, nie mają maszynistki, która by to przepisała.[ii] Dodatkowo archaizacja języka zastosowana w dwu pierwszych częściach trylogii jest formą trudną dla przeciętnego czytelnika. Zniechęcona pisarka zarzuciła pracę nad rozpoczętym dziełem i poszła w kierunku egzotyki. Nawet „Tryptyk nyski” kilkanaście lat czekał na jej decyzję o skierowaniu do druku (rękopis datowany jest na 1966 r.). Tym razem przezornie wybrała inne wydawnictwo – bliższe problemom Ślązaków – Wydawnictwo Instytutu Śląskiego w Opolu.

pegaz mBrak zainteresowania wydawnictwa PAX trylogią i tryptykiem, w latach 60-tych XX w., pchnął na długie lata Wandę w stronę egzotyki. Dopiero w końcowych latach swego życia wróciła do nurtu historycznego powieścią „Miasto”, nawiązującej do historii Paczkowa, o której w wywiadzie z 1980 r. mówiła: Muszę ją jeszcze poddać pewnej obróbce językowej.[iii] Powieść ta nie doczekała się wydania (pozostały 202 strony maszynopisu).

 

[i] Tamże.

[ii] Kazimierz Kowalski, Spotkali się…, dz. cyt., s. 4.

[iii] Krystyna Turwid, dz. cyt.